Wchodzisz do karczmy...

Beau

Biedny Kerin...

Korin

*moze go to obudzi..... a woda nikomu nie zaszkodzila....*

Thane

przynajmniej się umyje *zaśmiał się*

Korin

chyba ta woda za ciepla byla nadal spi... mam pomysl....*wzia swoja fajke nabil ja ziolem zapalil i podstawil efowi pod nos* jak zapach dymu go nie obudzi to niewiem co.....

Korin

Ni dorba ja sie poddaje ide na zewnatrz z tym piwem...*rzekl khazad i wyszedl dalo sie jeszcze cos slyszec a cholernym spiochu i takie tam.....

Thane

wiem on nielubi procętów nalejemy mu w gardło rumu*przyniósł butelek i wizą się do roboty*

Beau

Thane! Weź przestań, nie znęcaj się nad nim! *zabrała mu butelkę*

Thane

wstawaj *krzykną*

Elreell

*wetknęła mu zapałki między palce* A jak się po tym nie obudzi to nie wiem co...*czekała z zapaleniem zapałek*

Beau

Nie znęcajcie się nad nim...

Thane

on zmar*zachichotał*a ty Beau co go tak bronisz*zapytał*

Beau

Bronię bo wy się nad nim po prostu znęcacie. Thane czy chciałbyś żeby cię ktoś budził w taki sposób?

Thane

ja bym już dawno wstał a nie udawał śpiocha*starał wytłumaczyć to Beau*

Greg

*wszedł i jak zobaczył Kerina śpiącego, a Beau i Thana stojących przy nim zapytał* Coś się stało?

Thane

chyba umarł na śpiączkę*ośmiał sie*